Skontaktuj się z nami: 693 289 718

Hodowla koni islandzkich w Polsce.

Obecnie w Europie i na innych kontynentach żyje więcej koni islandzkich niż na samej Islandii .Pierwsze przypadki sprowadzenia koni islandzkich do Polski miały miejsce w latach 1942-1947.
W archiwach Ministerstwa Rolnictwa Islandii znajdują się dokumenty  stwierdzające wysłanie 1600 szt. koni tej rasy do polskich kopalni.

Dopiero 50 lat późnej, w 1995 zostało sprowadzonych w celach rekreacyjnych pięć wałachów, które są utrzymywane do dnia dzisiejszego w miejscowości Złoty Potok.

W 2002 roku do Dębowego Gaju niedaleko Lwówka Śląskiego w Województwie Dolnośląskim została przeniesiona holenderska hodowla 35 koni islandzkich. Początkowo konie zaczęto hodować na obszarze 70 hektarów łąk i pastwisk ogrodzonych pastuchem elektrycznym. Zdarzały się także pojedyncze przypadki sprowadzania do Polski kuców islandzkich przez prywatnych hodowców lecz nie miały one większego wpływu na stan hodowli koni tej rasy.

Chcąc stworzyć optymalne warunki życia dla konia islandzkiego, musimy mieć na uwadze, że jego zachowaniami steruje kilka silnych instynktów: potrzeba kontaktu ze stadem, dążenie do przeżycia w środowisku ubogim w pokarm i gotowość do ucieczki w każdej chwili. W rzeczywistości dotyczy to wszystkich koni. Istnieją jednak zasadnicze różnice między środowiskiem naturalnym, do którego przystosowane są konie islandzkie, a dosyć sprzyjającymi warunkami panującymi na kontynencie europejskim. Zatem ryzyko, że stworzymy im nieodpowiednie warunki życia, jest większe niż
w wypadku innych ras.

Świat ludzkiej cywilizacji jest idealnym miejscem dla zwierzęcia przystosowanego do walki o przetrwanie w surowym środowisku Islandii. Jak można wychować twardego i wytrzymałego konia, jeśli ciągle się o niego troszczymy?

Jeśli posiadamy konia islandzkiego, musimy zawsze się zastanowić, w jakim stopniu dana interwencja jest rzeczywiście potrzebna koniowi, a w jakim wynika z nadmiernej troskliwości: czy całe to chuchanie i dmuchanie naprawdę dobrze mu służy? Podstawowy wymóg związany z chowem koni islandzkich to zapewnienie im jak najwięcej ruchu. Ruch ma bardzo bezpośredni wpływ na ich zdrowie i samopoczucie: brak ruchu oznacza słabsze krążenie krwi w nogach, co może skutkować obrzękami. Od ruchu zależy sprawność serca i układu oddechowego, stan kopyt oraz ogólna odporność konia. Zapewnienie koniowi możliwości ruchu nie wymaga wcale dużego wysiłku, dlatego jest to rasa odpowiednia dla ludzi, którzy nie mają zbyt wiele czasu. Koń islandzki nie potrzebuje codziennej jazdy i pielęgnacji, żeby zachować formę. Dla utrzymania dobrej kondycji wystarczy mu, jeśli będzie mógł biegać i bawić się na pastwisku z innymi końmi.

Chociaż dla konia najlepsze jest przebywanie z innymi członkami stada na łące, wolny wypas często wiąże się z pewnym ryzykiem. Ze względu na umiarkowany klimat i nawożenie gleby na pastwisku może wyrosnąć zbyt dużo trawy. A nadmiar pokarmu źle służy systemowi trawiennemu konia islandzkiego. W naturalnych warunkach zdobywanie pożywienia kosztuje konie islandzkie sporo wysiłku. Dlatego nastawione są na zjadanie wszystkiego, co znajdą. W naturze poszukiwanie pożywienia i trawienie zajmuje im szesnaście godzin dziennie. Na naszych obfitych pastwiskach koń nie musi robić nic więcej, jak tylko jeść i tyć, co może mu poważnie zaszkodzić. Na początku jest tylko gruby, ale potem szybko staje się otyły. Wpływa to negatywnie na jego nastrój i chęć do pracy (patrz rozdział 4). Jeśli chcemy uniknąć tego problemu, lepiej nie podawać mu karmy w formie koncentratów. Warto także wziąć pod uwagę zwiększenie ilości ruchu, wypas na uwięzi, trzymanie na kiepskim pastwisku, a nawet tymczasowe zamknięcie w stajni połączone ewentualnie z wypuszczaniem na padok. (patrz ramka <kadertekst> „Padok”.). W dalszej części tego rozdziału powiemy więcej o optymalnej dla konia islandzkiego diecie.

W europejskim klimacie konie islandzkie można trzymać na powietrzu przez cały rok. Dopóki mają co jeść i pić, nie muszą brodzić w błocie i mają kawałek suchego gruntu, żeby się położyć, nie zmarzną zbyt szybko. Przy bardzo niskich temperaturach ich sierść gęstnieje, a system przemiany materii pracuje na wyższych obrotach, by utrzymać ciepłotę ciała. W takiej sytuacji trzeba sprawdzić, czy koń ma wystarczającą warstwę tłuszczu, by nie zmarznąć. Powinna być ona wyraźnie wyczuwalna na żebrach.

Przy bardzo niesprzyjającej pogodzie (wiatr i śnieg, długotrwałe opady lub upały) należy zapewnić koniom odpowiednią osłonę, na przykład w postaci prostej, otwartej szopy lub wysokiego drewnianego ogrodzenia, a nawet drzewa lub muru. W zamkniętej stajni będzie im zbyt duszno i wilgotno. Jednak gdy przez kilka dni mokną na deszczu, często chętnie postoją kilka godzin w stajni, żeby wyschnąć.

Konie islandzkie muszą jednak codziennie wychodzić na dłuższy czas na zewnątrz, aby zażyć ruchu i świeżego powietrza. Deszcz oczyszcza ich skórę z brudu i chroni przed infekcjami. Przy bardzo wilgotnej lub mroźnej pogodzie zawsze sprawimy koniowi radość, jeśli damy mu coś do pogryzania, np. trawę, siano, słomę lub gałązki drzew (pod warunkiem, że nie są trujące).

Żywienie: kilka podstawowych zasad

Jeśli chodzi o sposób odżywiania, konie zajmują pośrednie miejsce między typowo trawożernymi krowami i bawołami a roślinożercami o bardziej zróżnicowanej diecie, takimi jak jelenie czy króliki. W naturze na ich pokarm składają się trawy (przeważnie niezbyt pożywne) z niewielkim dodatkiem owoców, kwiatów, liści i ziół, a w zimie gałązek i kory. Czasami jednak o trawę jest trudno. Zimą żyjące dziko konie potrafią zaspokoić głód drewnem, mchem, zeschłą trawą, liśćmi, gałązkami i korą – nawet jeśli są zgniłe. Wprowadzenie siana jako pokarmu zimowego stanowiło istotny postęp. Poniżej przedstawiono pięć ogólnych zasad żywienia koni islandzkich.

 

Na Islandii konie muszą dużo chodzić, by zjeść wystarczającą ilość trawy, można zatem przyjąć, że koń islandzki to zwierzę o oszczędnym napędzie. Stąd wynika jedna z najważniejszych zasad: w wypadku konia islandzkiego ryzyko przekarmienia jest większe niż ryzyko zagłodzenia. Dlatego należy zachować ostrożność, ponieważ w Europie konie islandzkie trzyma się na obfitych pastwiskach przeznaczonych dla gospodarki hodowlanej. Rośnie na nich, często przez cały rok, dużo trawy bogatej w składniki odżywcze. Takie pastwiska dobrze się nadają dla krów produkujących mleko. Ich skomplikowany system przeżuwania i trawienia oparty na kilku żołądkach doskonale radzi sobie z nadmiarem składników odżywczych. Natomiast dla koni z ich prostym układem pokarmowym pozbawionym mechanizmu przeżuwania trawy te są zbyt słodkie i pożywne. Ich jelita zawierają bakterie ułatwiające trawienie celulozy, ale ponieważ konie nie produkują mleka, nie potrzebują tyle pokarmu co krowy. Jedzą więc za dużo i w efekcie tyją.

Druga zasada wiąże się z wrażliwością układu pokarmowego konia. Islandery są naprawdę łatwe do żywienia. Dobrze funkcjonują na różnych dietach, ale podobnie jak wszystkie konie nie tolerują gwałtownych zmian składu pożywienia. Bakterie trawienne żyjące w jelitach mogą wtedy powodować zaburzenia. Koń ma bardzo długie, a w efekcie mocno poskręcane jelita. W związku z tym częstym problemem jest gromadzenie się w nich gazów powstających w wyniku rozwoju bakterii trawiennych. Z reguły przejawia się to bolesną kolką. Koń może dostać kolki w następstwie różnych zmian, np. porządku i sposobu karmienia (w tym także zjedzenia dużej nadmiarowej porcji paszy), miejsca pobytu, a nawet pogody, jak również w wyniku męczącej przejażdżki.

 Żadnych smakołyków i dodatków, za to dużo skromnych posiłków.

Koniom islandzkim wystarcza zróżnicowana dieta złożona z trawy uzupełnionej niewielką ilością suchego chleba i smacznych resztek roślinnych. Ich organizmy są nadal przystosowane do ubogiego pożywienia! Müsli, herbatniki, witaminizowane ciastka, mieszanki mineralne i przyprawowe i specjalne karmy to zbędny, a wręcz szkodliwy luksus i rozpieszczanie konia. Jedyny dodatek, jakiego konie czasem potrzebują, to porcja soli. Suchy chleb w zupełności zaspokaja jej brak.

Dochowanie się źrebaka to prosta spawa, jeśli tylko mamy zdrową klacz i znajdziemy dla niej, na przykład w biuletynie krajowego stowarzyszenia hodowców, pięknego ogiera. Na wiosnę doprowadzamy klacz do ogiera i jeśli wszystko pójdzie dobrze, po jedenastu, dwunastu miesiącach urodzi nam się źrebak. W wypadku koni islandzkich najlepszą i najczęściej stosowaną metodą jest krycie naturalne, chociaż coraz więcej hodowców przestawia się na krycie klaczy z ręki lub przez  inseminację. Krycie naturalne oznacza, że klacz umieszcza się w stadzie złożonym z wielu klaczy i źrebiąt. Kiedy po paru dniach sytuacja w stadzie się unormuje, dołącza się do niego na co najmniej 6 tygodni ogiera. Ogier odnajduje klacze, które mają być pokryte, i sam wybiera odpowiedni do tego moment. Ta naturalna metoda zapewnia bardzo dobre rezultaty. Wysoki odsetek klaczy zachodzi w ciążę, by jedenaście i pół miesiąca później wydać na świat zdrowe źrebięta.

Długość ciąży jest zmienna, a przy kryciu naturalnym nigdy nie wiadomo dokładnie, kiedy doszło do zapłodnienia, więc trudno precyzyjnie określić termin porodu.